niedziela, 16 czerwca 2013

Niespodziewana Prawda

Nareszcie napisałam One Shota. To nie jest powiązane z głównym opowiadaniem, ale też nie porzuciłam bloga o Dramione, to jest taka odskocznia od  rozdziałów. To będą takie krótkie opowiadania. Dziękuję wam za prawie 3.000 wyświetleń ! Zapraszam do czytania i pozostawcie po sobie komentarz. Do tego One Shota zainspirowała mnie Mania  swoim blogiem♥                  

                        
                                                                Niespodziewana Prawda

      Była godzina ósma rano, dwunasty sierpień. Hermiona poczuła promienie słońca na swojej twarzy mówiące jej żeby już wstała. Przekręciła się tak, że teraz leżała na brzuchu i przykryła kołdrą całą głowę tak aby słońce nie łaskotało jej promieniami w twarz. Leżała tak kilka minut, ale poczuła, że słońce ją już rozbudziło więc wstała, ziewnęła i się przeciągnęła. Poszła do łazienki by wziąć szybki prysznic. Włosy umyła swoim ulubionym szamponem o zapachu maliny. Teraz stała ocierając swoje mokre ciało mięciutkim ręcznikiem. Włosy osuszyła zaklęciem. Ubrała się w czarne shorty i bokserkę w poziome czarno - białe paski. Do tego nałożyła czarne vansy, bransoletki i naszyjnik z napisem ''hate'' . Stanęła naprzeciwko lustra i była zadowolona efektem. Zauważyła, że jej oczy które wcześniej miała brązowe zmieniły w te wakacje w sierpniu się na niebieskie z domieszką szarości, a włosy zrobiły się jaśniejsze. Miała je teraz blond. Włosy powinny ciemnieć, a nie jaśnieć. Wyszła z łazienki i zeszła schodami do kuchni. Zrobiła sobie kanapkę z nutellą. Jej rodzice już wyszli do pracy. Są dentystami. Zjadła śniadanie i zdążyła wstać od stołu i usłyszała jak sowa puka w okno. Wpuściła ją do środka i wlała wody do miseczki. Wyjęła z jej dziobka kopertę i przeczytała:
                                                Droga Hermiono, co tam u ciebie? U mnie
                                                    bardzo dobrze. Dostałam od rodziców
                                                 nową sowę! Czy mogły byśmy się spotkać
                                                      dziś na ulicy pokątnej o 11?
                                                                                                                 Ginny 


    Od razu poznała jej pismo. Nie zwlekając odpisała, że oczywiście, że się spotkają. Ucieszyła się, że napisała. Tęskniła za swoją przyjaciółką. Miała jej tak dużo do powiedzenia. Pewnie się zdziwi jej wyglądem. Sama się zdziwiła. Ale dlaczego tak się zmieniła? Charakterek też jej się wyostrzył i jest dla niektórych bardziej wredna. Zrobiła się też bardziej sprytna. Spojrzała na zegarek. Była już godzina dziesiąta. Poszła do swojego pokoju i pomalowała sobie rzęsy. Potem umalowała usta błyszczykiem. Poczesała chwilę włosy i spojrzała na zegarek. Była w pół do jedenastej. Zeszła na dół i wyszła. Teleportowała się najpierw do jej ulubionej lodziarni i kupiła sobie trzy kulki lodów o smakach truskawki, cytryny i maliny. Teraz teleportowała się już na ulicę pokątną. Spojrzała na zegarek. Była za dziesięć  jedenasta. usiadła na ławce niedaleko księgarni ''Esy i Floresy''. Zobaczyła dziewczynkę. Z wyglądu wywnioskowała, że będzie szła teraz pierwszy raz do Hogwartu. Miała długie kręcone blond włosy, a oczy były niebieskie jak ocean. Tak się zamyśliła, że nie zauważyła swojej przyjaciółki, lecz ona nie była sama. Wszędzie rozpozna tę blond grzywę. Ruda biegła do niej i zaraz wpadła jej w ramiona.
– Mionka! Jak ja cię dawno nie widziałam.
 – Ginny nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam. – Oznajmiła Granger.
 – A co ty tu robisz Malfoy?! – Dodała jak na razie ''grzecznie''.
 – Nie boisz się?
– Niby czego? – Spytał z ironią.
 – Bo przecież w powietrzu jest szlam.
 – Nic nie ma w powietrzu. Hermiona, Przepraszam cię za wszystko. Za te wszystkie lata upokorzeń, gdy płakałaś przeze mnie. – Zatkało ją.
 – Malfoy, czy ty padłeś na głowę, ile dziś wypiłeś?
 – Nic nie piłem. Mówię całkowicie szczerze, jak chcesz to podaj mi veritaserum. – Hermionę zatkało po raz kolejny. To takie nie realne. Wielki-arystokrata-Malfoy-który-ma-wszystko-w-dupie ją przeprasza! I na dodatek proponuje żeby podała mu eliksir prawdy. Weasley tak samo się zdziwiła. Szatynka przypomniała sobie te wszystkie chwile. Popłynęła z jej oczu łza.
– Nie wybaczę ci tak od razu, po tych wszystkich latach. Na razie idź stąd.
 – Hermiono, ale... – Przerwała mu.
 – Powiedziałam idź z tąd! – Warknęła. Spojrzał na nią smutnymi oczami i tak jak kazała poszedł. No bo co miał zrobić. Może jak by został to by nie przyjęła przeprosin, a teraz może jest jakaś szansa. Gdy Draco zniknął jej z punktu widzenia otarła łzy.
– Ginny, a dlaczego on przyszedł z tobą? – Spytała gryfonka. – Jak weszłam do Dziurawego Kotła usłyszałam jak mnie ktoś woła, więc poszłam w stronę tego głosu. Zobaczyłam go, oczywiście chciałam pójść od niego, ale mnie zatrzymał. Powiedział żebym go zaprowadziła do ciebie. Od razu powiedziałam, że nie. No, ale oczywiście cały czas mnie prosił a i tak moja odpowiedź się nie zmieniła. To poszedł za mną. Stwierdziłam, że jak bym próbowała go gdzieś zgubić to i tak by mnie od razu znalazł i nie dał spokoju. – Powiedziała ruda.
 – Dobrze, nie mówmy już o tym. – Oznajmiła przyjaciółka szukającego gryfonów. Jej przyjaciółka zaczęła jej się strasznie przyglądać, ale ona wiedziała o co jej chodzi.
 – Hermiono, farbowałaś włosy? I dlaczego ty masz niebieskie oczy z domieszką szarości?
 – Nie farbowałam, Gin ja już sama nie wiem. Najpierw włosy mi jaśnieją, potem oczy zmieniają kolor. No i jeszcze Malfoy mnie przeprasza
. – Teraz to nawet wyglądasz troszkę podobnie do niego. - Stwierdziła Weasley na co Hermiona spojrzała na nią groźnie. Rozmawiały jeszcze długo o wszystkim i o niczym. Wybiła godzina szesnasta. Pożegnały się ze sobą i się teleportowały. Hermiona już stała przed drzwiami jej domu. Weszła do środka. Zrobiła sobie kakao i wypiła. Weszła schodami na górę i poszła do swojego pokoju. Sięgnęła na półkę z książkami. Wybrała swoją ulubioną czyli "Romeo i Julia". Czytała ją już wiele razy. Dostała ją kiedyś od rodziców. Zatopiła się teraz w książce. Nawet nie usłyszała jak jej rodzice wrócili. Zbawił ją dopiero głos jej mamy wołający ją. Odłożyła książkę, nawet nie wiedziała, że czytała cztery godziny. Była już dwudziesta. Zeszła na dół. Jej tata siedział na kanapie wraz z mamą.
 – Hermiono usiądź. – Wskazała na miejsce obok niej. Ona posłusznie usiadła.
– W końcu trzeba ci powiedzieć prawdę.
 – Jaką prawdę?! – Tylko teraz wysłuchaj nas do końca. No więc pamiętasz ciotkę Victorię? – Skinęła głową. – Ona nie jest twoją prawdziwą ciocią tylko moją koleżanką, i ona jest jest czarownicą tak jak ty. Nie jesteś naszą córką, jesteś adoptowana. Pewnej rodzinie czarodziejów urodziła się córka, ale niestety musieli ją oddać. Ja z tatą bardzo chcieliśmy mieć córkę tylko, że ja jestem bezpłodna. Ciotka Victoria powiedziała nam o tej rodzinie i adoptowaliśmy cię od nich. Jutro mają do nas przyjść twoi biologiczni rodzice. – Skończyła pani Granger.
 –  Co?! Ale dlaczego nie powiedzieliście mi tego?! – Nie czekając na odpowiedź wybiegła z płaczem do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i płakała północy. Ciekawe kto się okaże jej rodzicami. Była zła na ''rodziców''. W końcu usnęła. Śniła jej się osoba która śpiewała:
Zapamiętaj jutra nie będzie.
Liczy się teraz więc, dziś nie gubimy chwil.

10 komentarzy:

  1. Całkiem ciekawie się zapowiada :)
    Mam nadzieję, że kolejna część ukarze się niebawem :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow :D ciekawie, ciekawie :D lidze ze szybko dodasz następna część :D pozdrawiam Lili :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Może Malfoy to jej brat i dlatego tacy podobni?!
    Obym nie miała racji...
    http://wbrewwszystkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się że mój pomysł czyli Miona Malfoy cię zainspirował ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do Liebster Award więcej na http://niebo-spotkalo-pieklo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczyna się jak w każdym "Hermiona Riddle x Draco Malfoy", choć podejrzewam, że nic z tego nie będzie.. Sądzę, że będą rodzeństwem, a osobiście nie wyobrażam sobie związku kazirodczego. :x
    Ps. O ile się nie mylę to Ewelina Lisowska w tym czasie miała jakieś 8-10 lat. Nie wydaje mi się, żeby dziewczyna śniła o małej dziewczynce śpiewającej piosenkę o miłości, która powstanie za kilkanaście lat :)
    Sama nie wiem, co o tym sądzić.
    Ale urzekłaś mnie dwunastym sierpnia xD 13-ego mam urodziny ;3
    Mam nadzieję, że moja krytyka cię nie zniechęciła i napiszesz kolejną część ( choć wtedy to już nie będzie One-Shot) C:

    OdpowiedzUsuń
  8. beznadzieja.
    Dużo powtórzeń, całość nie jest gramatyczna, zero dynamiki czy opisów, całość tak ogólnikowa, że aż boli.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okropne... Az boli... W ogóle sie nie klei... To ci ty opisalas w jednym one-shocie dobrym autorom zajmuje kilkadziesiat rozdziałów (wszystko powoli)

    OdpowiedzUsuń